Za nami pierwsze derbowe starcie pomiędzy Knicks a Nets. Spotkanie rozgrywane w Barclays Center zgodnie z oczekiwaniami trzymało w napięciu do ostatnich minut, a koszykarze obu drużyn zachwycali nas efektownymi akcjami.
Carmelo Anthony spędził na parkiecie 50 minut, trafił 11/25 rzutów z gry, zaaplikował rywalom w sumie 35 punktów, ale przestrzelił najważniejszego jumpshota w crush-time. Po tym pudle z półdystansu swoją szansę dostali jeszcze Nets, ale ostatecznie Deron Williams chybił z własnej połowy boiska, co w konsekwencji doprowadziło do dogrywki.
W dodatkowych pięciu minutach bezapelacyjnie lepszy okazał się już zespół przeniesiony w tym roku z New Jersey na Brooklyn. Gospodarzy do wielkiego triumfu i zdobycia Big Apple poprowadził niezawodny Brook Lopez. Center zapisał na swoim koncie 22 punkty i 11 zbiórek. Drugim ojcem sukcesu Nets był oczywiście popularny D-Will, autor 16 punktów i 14 asyst.
Zasadniczym problemem Knicks w tym spotkaniu było to, że Carmelo i Tyson Chandler nie dostali wsparcia od kolegów. Ten drugi zdobył 28 "oczek" (12/13 z gry) i 10 zbiórek, ale był jedynym koszykarzem oprócz "Melo", który przekroczył barierę 10 punktów! Trzecim strzelcem ekipy Mike Woodsona był Raymond Felton z 8 punktami. Rozgrywający trafił ogólnie zaledwie 3 na 19 oddanych rzutów z gry.
Łatwo wydedukować więc, że to właśna bardzo słaba skuteczność rzutowa zaważyła o porażce New York Knicks. Nets również w tym elemencie nie zachwycili, ale 5 punktów Jerry'ego Stackhouse'a w dogrywce przechyliło szalę zwycięstwa na korzyść gospodarzy, którzy zwyciężyli ostatecznie 96:89.
Nets i Knicks zrównali się w tym momencie bilansem. Oba zespoły mają na swoim koncie 9 zwycięstw i 4 porażki.
Kolejna walka o prymat w Nowym Jorku odbędzie się 19 dnia grudnia, kiedy to Knicks ugoszczą we własnej hali bliskich sąsiadów z Brooklynu.